sobota, 6 listopada 2021

Michał Śmielak, Znachor

 


 

 Leczenie nieuleczalnego


Michał Śmielak, Znachor, Wydawnictwo Initium, Kraków 2021, s. 510.


    Nie tak dawno na spotkaniu autorski Robert Małecki spytał mnie, po jaką książkę sięgnę, jeśli będę miał wybór między powieścią debiutanta a uznanego autora kryminałów. Odpowiedziałem z pełnym przekonaniem, że wybiorę książkę debiutanta. Z bardzo prostej przyczyny – jestem człowiekiem z gruntu ciekawskim, który lubi nowości i niespodzianki. Ale bywa, że „ciekawość to pierwszy stopień do piekła”. Debiut kryminalny Michała Śmielaka może nie zaprowadził mnie wprost do piekła (czytelniczego), jednak pozostawił mnie z mocno mieszanymi uczuciami.
    Sam pomysł na główny temat Znachora jest świetny. Intryga kryminalna rozwija się wokół historii związanych z wszelkiej maści samozwańczymi uzdrowicielami czy znachorami, którzy zwyczajnie oszukują zrozpaczonych ludzi, żerując na ich nieszczęściu i strachu przed śmiercią (czasami kończy się to – niestety – śmiercią ich „pacjentów”). Temat jest szczególnie istotny w czasach, kiedy spora część naszego społeczeństwa odwraca się od nauki czy wręcz neguje jej ustalenia, zwracając się ku opatrznie odbieranej wierze czy wszelakim mistycyzmom. Ciekawie „ustawiony” jest również główny bohater powieści, Krzysiek. Ten beztroski student historii nagle dowiaduje się, że ma nieoperacyjnego guza mózgu i maksymalnie pół roku życia przed sobą. Chociaż nie wierzy w uzdrowicieli, dosyć (jak sądzi) przypadkowo trafia do jednego z nich. Jedzie do niego, do małej wioski w Podgórzu Dynowskim, choć nie robi sobie wielkich nadziei. Sprawa „leczenia” komplikuje, kiedy w okolicy zaczynają ginąć ludzie, a Krzysiek raz po raz natyka się na zwłoki.
    Nawet niespecjalnie w przypadku debiut Śmielaka przeszkadzało mi, że między innymi jest to kolejna historia o seryjnym mordercy – i to nie byle jakim, bo mściciel, chcąc chronić ludzi przez fałszywymi uzdrowicielami, wymyślnie morduje trzydzieści siedem osób. Wymyślnie – ponieważ wykorzystuje sposoby na uśmiercanie ludzi wykorzystywane na przestrzeni dziejów przez katów (sam siebie uważa za współczesnego mistrza w katowskim fachu). Jest w opisach morderstw u Śmielaka coś z teatrzyku makabry, który dla mnie jest mocno umowny, więc trudno mi było się nim przejąć.
    Gorsze jest to, że Znachor jest powieścią przegadaną i – by tak rzec – przefajnowaną. Jeszcze rozmaite wtręty historyczne dotyczące uzdrowicieli, prześladowań tzw. czarownic i rzemiosła katowskiego mają uzasadnienie fabularne, bo dostarczają niezbędnego tła intrydze kryminalnej. Śmielak ma też jednak niepohamowaną skłonność do mnożenia komentarzy na temat życia społecznego czy politycznego w naszym kraju. Czasami są one zabawne, czasami boleśnie oczywiste, nieodmiennie jednak za długie i jest ich zdecydowanie za wiele. A przez to całkiem nieźle zaplanowana akcja raz po raz grzęźnie na fabularnych mieliznach. Do tego prawie wszyscy głównie bohaterowie są (mają być?) niezwykle dowcipni, w rozmowach nieustannie przerzucają się żarciki czy bon motami. Raz, że takie nagromadzenie w jednym miejscu oraz czasie ludzi obdarzonych niezwykłym poczuciem humoru (i nieustannie żartujących) zwyczajnie nie występuje w przyrodzie, dwa, że to ciągłe śmieszkowanie bohaterów na dłuższą metę zwyczajnie mnie nużyło.
    Do tego dochodzą zaiste przedziwne relacje Krzyśka z kobietami. Bohater flirtuje z każdą napotkaną kobietą i z miejsca fantazjuje na temat seksu a nawet związków z nimi. To jeszcze nic, bo niemal każdej kobiecie na widok Krzyśka miękną kolana i zaczynają one marzyć o dzikich łóżkowych harcach, małych śpioszkach i rodzinnych wakacjach (dobra, może trochę przesadzam!). I natury tych relacji damsko-męskich nie tłumaczy fakt, że Krzysiek ma mało życia przed sobą i chce z tej resztki czasu korzystać. Zastanawiałem się, o co w tym chodzi? Zagadka rozwiązuje się w słowie Od autora. Śmielak zdradza w nim ni mniej, ni więcej: „Książka pierwotnie nakreślona została jako romans (…)”. Czyli w kryminale pozostały odpryski romansu, dosyć – jak dla mnie – dziwacznego. Odpryski, które sprawiają, że w warstwie psychologicznej relacje głównego bohatera stają się mocno wydumane.
    Bez wątpienia Znachor potwierdza, że Śmielak ma potencjał. Nieźle pisze, umie wymyślić ciekawą, niebanalną historię. Jednak w debiucie tego autora jest wiele błędnych, typowo debiutanckich rozwiązań. Pewnie zabrakło Śmielakowi redaktora, który porządnie „odchudziłby” tę powieść, tłumacząc, że czasami mniej znaczy lepiej. namówił do zrezygnowania z wątpliwych czy wręcz słabych rozwiązań fabularnych. Niestety, jak w przypadku wielu debiutów (i nie tylko) tekst Znachora nie został solidnie zredagowany.
    Moja matka, rzuciwszy okiem na okładkę książki Śmielaka, skomentowała, że to chyba nie TEN Znachor. Otóż, jak najbardziej nie TEN. O ile książka Tadeusza Dołęgi-Mostowicza (z roku 1937) stała się prawdziwym klasykiem rodzimej literatury popularnej, o tyle powieść Śmielaka nie ma na to szans. Najmniejszych. Mimo to ciekaw jestem kolejnej powieści tego autora.
 

2 komentarze:

  1. titanium lug nuts - TITANA Artisan, LLC
    Our toutt of titanium lug nuts at TITANA Artisan is the latest addition tecate titanium to our titanium flat irons collection of ford titanium world-class TAB NITROINS, all made titanium trim with pure platinum babylisspro nano titanium hair dryer core materials.

    OdpowiedzUsuń