wtorek, 14 listopada 2023

Agnieszka Graca, Czarny Poniedziałek

 


 

Debiutancki sztos


Agnieszka Graca, Czarny Poniedziałek, Wydawnictwo Agora, Warszawa 2023, s. 384.


    Właściwie pisząc o kryminale Agnieszki Gracy, trudno żebym nie zaczął od kwestii debiutu. Tak, oczywiście, pisałem już na ten temat, ale z chęcią i pełnym przekonaniem powtórzę jeszcze raz: Czarny Poniedziałek jest debiutem, który wprost wywalił mnie z obuwia. Prawdziwy debiutancki sztos! I tak, przyznam, że nastawiałem się na to, że Graca przyjdzie wreszcie do czytelników z nie lada jakim tekstem – ciekawym i dopracowanym, bo śledziłem jej wcześniejsze pisanie (autorka ma na koncie całkiem sporo opowiadań). Tyle tylko że przyszło mi (nam, czytelnikom) na pierwszą powieść Gracy czekać długie lata. Myślę jednak, że wyszło to tej książce na dobre. Podobnie zresztą jak w przypadku innej autorki, Anny Rozenberg, który całkiem niedawno z przytupem weszła na scenę kryminalnego pisania, chociaż też sporo się naczekała. I tak na marginesie – wydaje mi się, że wielu autorów kryminałów (szczególnie tych młodych) naprawdę powinno się dziesięć razy zastanowić, czy koniecznie muszą i szybko pisać, i szybko debiutować. Czasami efekty takich szybkich debiutów bywają żałosne.
    Prawdę powiedziawszy, kiedy czytałem Czarny Poniedziałek, z każdą stroną coraz szerzej się uśmiechałem. Trudno, żeby powieść Gracy nie przypadła mi do gustu, skoro mamy, jak się okazało, bardzo podobne pomysły i patenty na pisanie prozy kryminalnej. U Gracy intryga budowana jest wokół samobójczej śmierci Ewy Zielińskiej, który wyskoczyła z balkonu swojego mieszkania na ósmym piętrze. W moim pierwszy kryminale, który napisałem samodzielnie, czyli w Zginę bez ciebie, również bardzo istotny jest wątek samobójstw kobiet. U Gracy głównymi bohaterami jest dwójka prywatnych detektywów, którzy mają biuro na krakowskim Kazimierzu. Jeden z moich bohaterów, Konrad Rowicki, też koniec końców zostaje prywatnym łapsem i ma biuro ledwie kilkaset metrów od siedziby Igi Bagińskiej i jej kumpla. Graca ma dryg do konstruowania ciekawych, pogłębionych psychologicznie postaci kobiecych. Moi czytelnicy często mnie chwalę, że umiem powołać do życia bohaterki, które przykuwają uwagę. A wreszcie rzecz dla mnie najistotniejsza… Lata temu opisałem formułę kryminału+ (dla jasności – było to na długo przed tym, jak rządzący z PiS-u dodawali + do czego tylko się dało). Rzecz ujmując w skrócie, opisywałem nią polskie powieści kryminalne, w których równie istotne jak zagadka kryminalna była warstwa obyczajowa, społeczna, polityczna czy psychologiczna. Sam piszę tego rodzaju kryminały i tak samo czyni Graca. Odnoszę wrażenia, że w Czarnym Poniedziałku czyni to z większą pasją i wnikliwością niż ja. Nie ukrywa swoich poglądów i opinii, piętnuje rozmaite bolączki i problemy codzienności, skupiając uwagę przede wszystkim na rozmaitych działaniach opresyjnych wobec kobiet. Nie przez przypadek akcja powieści startuje w 2016 roku tuż po krakowskim Czarny Proteście. I to właśnie współczesne problemy (rozmaitej natury) kobiet znajdują się w centrum uwagi Gracy.
    Warte podkreślenia jest, że Graca problemy kobiet ukazuje w sposób pogłębiony i zniuansowany. Nie ma w tej powieści czarno-białego obrazu, w którym któraś z płci byłaby zdecydowanie dobra lub zdecydowanie zła. Inaczej rzecz ujmując, opowieść Gracy jest bliska życiu. Jest w powieści cała galeria bohaterek pierwszego i drugiego planu. Każda jest jakaś, ma wyrazisty rys charakterologiczny i własne problemy oraz traumy, z którymi musi się mierzyć. Tym bardziej że w wielu przypadkach są one uwikłane w skomplikowane relacje z innymi, mniej lub bardziej bliskimi ludźmi. Bagińska zmaga się z narastającym kryzysem w małżeństwie. Zielińska, jak się okazuje podczas śledztwa, miała kłopoty z budowaniem trwałych związków z innymi oraz ekspresją własnej seksualności. Na pozór szczęśliwe żony i matki też mają swoje słabostki i głęboko skrywane tajemnice. Graca nie podpowiada czytelnikom łatwych rozwiązań i ocen ludzkich relacji, każdy może sobie odczytać historię, z którą przychodzi do niego autorka, jak chce. Dla mnie Czarny Poniedziałek jest między innymi opowieścią o relacjach międzyludzkich jako źródle cierpień (mniejszych lub większych).
    Debiutancki kryminał Gracy jest wielowątkowy i wieloznaczny. Nie zawahałbym się nawet przed stwierdzeniem, że wprost skrzy się od subtelnych znaczeń. A przy tym jest świetnie skonstruowany, co jeśli chodzi o współczesne polskie kryminały (i mam tu na myśli nie tylko debiuty…) nie jest wcale regułą. Każdy wątek czy motyw jest w tej powieści po coś, nie ma w jej fabule „wolnych przebiegów”, stron nabijanych tylko dla objętości książki. Graca zadbała, żeby warstwy fabuły były spójne, do tego nie dość by ze sobą współgrały, ale i wzajemnie się wzmacniały. Podam jeden przykład. Akcja powieści rozgrywa się jesienią w Krakowie. Pogoda jest paskudna, często pada deszcz, miasto zasnute jest albo mgłami, albo smogiem. To właściwie oczywisty patent z kryminałów (także filmowych) noir, ale doskonale komponuje się z mroczną, a momentami melancholijną tonacją fabuły.
    Nie byłbym sobą, gdybym się jednak do czegoś w Czarnym Poniedziałku nie przyczepił. Jak na mój gust w tej otwierającej serię powieści Graca trochę za mało miejsca poświęca współpracownikowi Bagińskiej. Jak na ekspozycję cyklu – powinno być go ciut więcej. Bez wątpienia jednak Graca przedstawi go bliżej w kolejnej powieści z tej serii, na którą już czekam, niecierpliwie obgryzając paznokcie. Mam cichą nadzieję, że długo czekał nie będę…


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz