sobota, 26 czerwca 2021

Monika Kassner, Sprawa Rollnika

 


 Po dwóch stronach granicy


Monika Kassner, Sprawa Rollnika. Zbrodnia prawie doskonała, Wydawnictwo Silesia Progress, Kotórz Mały 2021, s. 224.

    
    Na prozę kryminalną Moniki Kassner, prawdę powiedziawszy, trafiłem przypadkiem. Kilkanaście miesięcy temu zbierałem materiały do kryminału Ukochaj na śmierć, którego akcja rozgrywa się głównie w Świętochłowicach, wiedział o tym mój znajomy, fan kryminałów retro, więc jako ciekawostkę podrzucił mi książkę Kassner Sprawa Salzmanna. Trup, którego nie było - również z akcją umiejscowioną, jak mówią miejscowi, w Świonach. Już retrokryminał osadzony w realiach śląskich sam w sobie jest ciekawostką i wzbudził moje zainteresowanie, bo naprawdę nie ma tego rodzaju prozy kryminalnej wiele. Kojarzę jedynie kryminał Śląskie dziękczynienie (2010) Konrada T. Lewandowskiego z zupełnie już zapomnianej (niesłusznie) serii o komisarzu Drwęckim, poza tym kilku pisarzy, na przykład Marek Krajewski, od czasu do czau wysyłało swoich bohaterów do przedwojennych Katowic. I właściwie tyle (tyle pamiętam). Z ciekawości sięgnąłem więc po Sprawę Salzmanna i okazało się, że jest to bardzo solidne retro z wyrazistym wątkiem obyczajowym. Dodatkowym smaczkiem dla mnie było, że część dialogów autorka zapisała w języku śląskim. Dlatego niecierpliwie czekałem na drugą część historii z niepokornym radcą prawym z Świętochłowic, Adolfem Jendryskiem.
    Radca po zagranicznej rajzie wraca do Świętochłowic, gdzie czeka na niego trochę bocząca się żona (Jendrysek ma swoje za uszami), syn oraz ukochana, psotna córka. Niemal od razu trafia mu się nowa sprawa, kolejna zagadka do rozwikłania. Leciwy Rollnik, mieszkający w Zaborzu – w części Górnego Ślaska (dalej w moim tekście dla ułatwienia Górny Śląsk nazywam po prostu Śląskiem) należącej do Niemiec – nie może pogodzić się ze śmiercią ukochanego syna, lekarza-społecznika z Rybnika, który siedem lat wcześniej zginął na skutek – ponoć – nieszczęśliwego wypadku (upadek z dachu kamienicy). Staruszkowi jednak coś w okolicznościach śmierci syna nie gra, choć w gruncie rzeczy dysponuje na ten temat jedynie poszlakami. Rollnikowi udaje się zainteresować Jendryska, który drąży tak długo aż… Za wiele nie mogę zdradzić, ale radca odkryje rzeczy, które nie będą mu się mieściły w głowie (zresztą nie tylko jemu).
    Intrygi kryminalne w powieściach Kassner są akurat takie, które mi odpowiadają – ani specjalnie krwawe, ani wydumane. A przy tym są zaskakujące, przyznam, że w Sprawie Rollnika długo nie byłem w stanie domyślić się, co jest jej istotą. Poza tym u podstawy fabuły nowej książki Kassner leży – autorka zdradza to w posłowiu -  strzęp historii, czyli stary telegram, namacalne świadectwo przeszłości, które stało się czymś w rodzaju katalizatora całej opowieści. Oczywiście, dla czytelnika nie jest to może najistotniejsza informacja, nie jest niezbędna do odczytania powieści, jednak dodaje fabule smaczku. I udowadnia, z jakim szacunkiem autorka z Świętochłowic podchodzi do historii.
    Jak już wspomniałem, w powieściach Kassner ważną rolę odgrywa warstwa obyczajowa. W jej centrum stoją oczywiście perypetie rodziny Jendryska, oprócz tego poznajemy historie jego znajomych (w Sprawie Rollnika na przykład chłopca z biednej familii, który próbował okraść radcę i którego później bohater otacza opieką) i rozmaitych ludzi, z którymi bohater styka się podczas prowadzonych śledztw. W powieści autorki z Świętochłowic nie chodzi jednak, jak sądzę, o obyczaj pisany dla samego obyczaju. Rozmaite historie rodzinne wprowadzają czytelnika w specyficzny, dla wielu wciąż „egzotyczny” świat Śląska i śląskości, przybliżają życie codzienne Ślązaków w okresie międzywojennym w całej jego pełni – jak się Ślązacy zachowywali, ubierali, co jedli, jakie sklepy odwiedzali czy z jakimi problemami bytowymi musieli się borykać. I oswajają go z godką, czyli językiem śląskim, który w Polsce często jest kojarzony ze „śmiesznym gadaniem”, bo taką „reklamę” zrobiły mu rozmaite kabarety, mające w swoich programach wice (niby) po śląsku.
    Warstwy obyczajowa i kryminalna są w Sprawie Rollnika dobrze zbalansowane. Obie przynoszą też sporą garść informacji o skomplikowanej historii Śląska w okresie międzywojennym. Śląsk od lat był wtedy podzielony niemal na pół, a granica często przebiegała wzdłuż podwórek sąsiadów. Akcja powieści rozgrywa się w roku 1934, kiedy sytuacja polityczna tak w Europie, jak i na Śląsku staje się coraz bardziej zaogniona. A to kolejny raz zmusza Ślązaków do dokonania wyboru – są za Niemcami czy Polską, choć wielu z nich ani nie chce, ani nie zamierza go dokonywać, bo nie czują potrzeby takiej identyfikacji.
    Sprawa Rollnika autorstwa Kassner jest bardzo pomysłowym i – by tak rzec – świeżym kryminałem retro. To bez wątpienie nowy i mocny głos w tej odmianie gatunku. A do tego powieść jest lepsza od poprzedniej, co dobrze wróży cyklowi z Jendryskiem. Już nie mogę doczekać się części trzeciej. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz