środa, 17 lutego 2021

Grzegorz Skorupski, Dom pod czerwonym dębem

 


 

Ta straszna polityka


Grzegorz Skorupski, Dom pod czerwonym dębem, Wydawnictwo Oficynka, Gdańsk 2021, s. 369.

    
    Przyznam szczerze, że po przeczytaniu kilkudziesięciu stron nowego kryminału Grzegorza Skorupskiego miałem ochotę odłożyć tę książkę i raczej do niej nie wracać. A nawet cisnąć nią o ścianę. Kołatało mi się po głowie pytanie – ale że autor chce pisać o polityce, ale że teraz, po co? Jakby w ostatnich latach mało było wokoło nas brudnej polityki i beznadziejnych polityków. Po co jeszcze dokładać do pieca i pisać kryminał o brudnej polityce i beznadziejnych politykach? Jednak wytrwałem, bo zwyczajnie lubię i cenię serię kryminałów z prokuratorem z Gostynia, Adamem Karski. I absolutnie nie żałuję!
    Akcja Domu pod czerwonym dębem – trzeciej części cyklu z Karskim – rozgrywa się w roku 1930. Sytuacja w kraju staje się bardzo napięta, prezydent Ignacy Mościcki rozwiązuje parlament a sanacja coraz bezwzględniej poczyna sobie z opozycją. Czy ma to wpływa na życie prowincjonalnego, wielkopolskiego Gostynia? Jak najbardziej. Tym bardziej że w bardzo niejasnych okolicznościach zamordowany zostaje miejscowy działacz sanacyjnego BBWR, Zygmunt Korniłowski. Przełożeni Karskiego wyraźnie sugerują, że jest to zbrodnia polityczna, więcej nawet – oni już to wiedzą. Prokurator ma wątpliwości a do tego obawia się, że „sprawa gostyńska” zostanie wykorzystana przez władzę do jeszcze mocniejszego przykręcenia śruby opozycji. Zrobi więc wszystko, żeby wyjaśnić, co naprawdę stało się w tytułowym domu. Nawet gdyby miał stracić posadę. Dlaczego? Polecę klasykiem: „w imię zasad”.
    Jeśli chodzi o warstwę kryminalną Skorupski wykorzystuje w powieści znany schemat intrygi zamkniętego pokoju. Korniłowski zostaje zamordowany podczas kolacji w jego domu, na którą zaproszeni zostali oprócz rodziny także inni miejscowi politycy oraz ksiądz – bo jakże to księdza nie zaprosić… W trakcie dochodzenia Karski dowiaduje się, że nikt nic nie widział, nikt nic nie słyszał, ale również odkrywa, że każdy miał motyw, by zabić Korniłowskiego (człowieka złego i bezwzględnego), choć nie każdy miał sposobność. Skorupski poprowadził intrygę bardzo sprawnie, z odpowiednią ilością mylnych tropów. Niemal do samego końca nie byłem pewien, kto zabił. Smaczku intrydze dodaje tekst w tekście (lubię taki chwyt w kryminałach, więc tym bardziej doceniam), czyli – tak to nazwę – pamiętnik zwyrodnialca. Czy to on zabija? Tego oczywiście nie zdradzę.
    Jak już wspomniałem na początku, w Domu pod czerwonym dębem bardzo ważny i rozbudowany jest wątek polityczny. Skorupski wnikliwie ukazuje mechanizmy lokalnej polityki, rozmaite brudne gierki władzy i o władzę, które zresztą są takie same jak na szczeblu krajowym. Bez trudu da się w tej powieści zauważyć – autor o to zadbał – jak bardzo rzeczywistość polityczna IV RP jest podobna do tej w II RP. Pewnie niektórych czytelników ta kwestia „podnieci” – mnie intrygowała nieco mniej, bo wprowadza ona w sferę oczywistych truizmów w rodzaju, że historia się powtarza oraz że nikt nigdy z historii się niczego nie nauczył. Zwróciłem za to uwagę na drobiazgi, przynależące do sfery odczuć i emocji związanych z polityką czy konsekwencjami zmian politycznych. Z rozmów Karskiego ze współpracownikami czy choćby żydowskim sklepikarzem wyłania się atmosfera wszechogarniającej, narastającej niepewności czy nawet strachu o los własny oraz bliskich. Do tego jeszcze dochodzi poczucie zagubienia i bezradności wobec politycznego walca, który niszczy wszystko, co napotyka na drodze. Skorupski tę sferę emocjonalną oddał z dużym wyczuciem i wyraźną empatią.
    Dom pod czerwonym dębem czytałem jeszcze w zeszłym roku i wtedy stwierdziłem, że jest to najlepszy kryminał retro, jaki przeczytałem w ostatnich miesiącach. Teraz – w lutym 2021 roku – podtrzymuję swoją opinię. W całym cyklu gostyńskim jest wyrazisty, ciekawie prowadzony główny bohater (plus kilka wartych uwagi postaci drugiego planu), jest sugestywny wizerunek prowincjonalnego miasta, są też niebanalne intrygi kryminalne. A do tego Skorupski z książki na książkę  pisze coraz sprawniej, lepiej panuje nad kryminalną materią, choć wydaje mi się, że jeszcze nie do końca wykorzystał swój pisarski potencjał. Jak sądzę, nie jest to koniec przygód prokuratora Karskiego, więc z chęcią przekonam się, czy czwarta część będzie jeszcze lepsza. Oby.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz