Podejrzana wiedza
Robert Harris, Drugi sen, przeł. Andrzej Szulc, Wydawnictwo Albatros, Warszawa 2020, s. 383.
Zadebiutować porywającą, szeroko zakrojoną historią alternatywną świata po II wojnie światowej? Nie ma sprawy, tak oto powstał Vaterland. Stworzyć powieści historyczne, zbudowane wokoło problemu władzy, z czasów starożytnego Rzymu? Ależ proszę bardzo, można na ten temat napisać całą trylogię rzymską. Zamienić historię gier politycznych, toczących się za murami Watykanu, w sensacyjną opowieść? Nic prostszego, co potwierdza Konklawe… A przecież wspomniałem jedynie o części dorobku Roberta Harrisa. Angielski autor jest jednym z najwszechstronniejszych pisarzy współczesnych, który z zadziwiającą swobodą posługuje się różnymi odmianami prozy gatunkowej i podgatunkami powieści, co szczególnie warte jest podkreślenia (i docenienia) w czasach, kiedy dominują pisarze wąsko wyspecjalizowani, tworzący w jednym gatunku albo wręcz powielający do znudzenia (czytelników, a i pewnie po trosze siebie samego) w kolejnych książkach schemat, który przyniósł im sukces. Harris ciągle poszukuje dla siebie nowych form powieściowych, testuje ich możliwości – moim zdaniem z sukcesem, ponieważ w kolejnych powieściach nie schodzi poniżej bardzo porządnej średniej. W najnowszej powieści również przygotował dla czytelników niespodziankę, bo Drugi sen jest powieścią postapokaliptyczną, choć oczywiści Harris potraktował tę formułę powieściową po swojemu. Z jakim skutkiem? Niezłym.
Akcja Drugiego snu opiera się na czytelnym, często wykorzystywanym schemacie – oto młody bohater, który ma jasno wytyczoną ścieżkę życia i kariery, trafia na Tajemnicę, odkrywanie której całkowicie go odmieni. Jest nim ksiądz Fairfax, który ma na pozór proste zadanie do wykonania: jechać na głęboką angielską prowincję, by pochować proboszcza wiejskiej parafii i zaraz wracać. Na miejscu jednak okazuje się, że okoliczności śmierci proboszcza są mocno niejasne, zaś zmarły miał na plebanii mnóstwo zakazanych przez Kościół druków wydanych przez zdelegalizowane „Towarzystwo Antykwaryczne”. Czym się „antykwariusze” zajmowali i dlaczego podpadli Kościołowi?
„Antykwariusze” zgrzeszyli zainteresowaniem badaniami pozostałości upadłej cywilizacji. Akcja powieści rozgrywa się w 1468 roku, realia mniej więcej przypominają późne średniowiecze albo wczesny renesans, ale jest to wiele wieków po zagładzie cywilizacji takiej, jaką znamy. Ludzkość powoli podniosła się z upadku, odwołując się do podstaw wiary o oddając się we władzę Kościołowi, natomiast traktując jako zło wcielone wszystko, co miało związek z nauką czy techniką. „Antykwariusze” poszukiwali pozostałości upadłej cywilizacji, których nie ostało się zbyt wiele: trochę plastykowych czy szklanych przedmiotów, tabliczki z symbolem nadgryzionego jabłka, które zapewne służyły do jakiejś formy komunikacji, szczątki budowli o nie do końca znanym przeznaczeniu. „Antykwariusze” są zdania, że wiedza o technicznych dokonaniach przodków może pomóc w rozwoju cywilizacyjnym, sprawić, że ludziom będzie żyło się lepiej. Tyle tylko że wiedza to władza. A władzę nad ludźmi niepodzielnie sprawuje Kościół, który pomógł przetrwać ludzkości w czasach upadku, i nie zamierza się nią z nikim dzielić.
Jak już wspomniałem, postapokaliptyczna wizja Harrisa jest specyficzna i autor tak naprawdę więcej sugeruje, niż opisuje. Nie wyjaśnia, co spowodowało nagłą zagładę znanej nam cywilizacji, nie przedstawia dokładnie, w jaki sposób nastąpiło odrodzenie ludzkości. Ukazuje jedynie jego efekty, w niektórych dziedzinach życia dosyć wątpliwe. Czytelnicy, którzy szukają w powieściach szczegółowych opisów świata po apokalipsie, mogą czuć się powieścią Harrisa zawiedzeni. Mnie takie rozwiązanie, które otwiera przestrzeń dla wyobraźni odbiorcy, jak najbardziej odpowiada.
Fabuła Drugiego snu zbudowana jest wokół zagadki kryminalnej, której punktem wyjścia jest śmierć prowincjonalnego proboszcza. Fairfax uparcie dąży do jej wyjaśnienia, ryzykując nie tylko kościelną karierę, ale i życie. I koniec końców ją rozwiązuje. Jak dla mnie wątek kryminalny w powieści Harrisa jest nazbyt schematyczny i niedopracowany. Podobnie jak zakończenie powieści, w którym autor funduje głównym bohaterom… Co? Tego oczywiście nie zdradzę, zaznaczę jedynie, że po finale Drugiego snu spodziewałem się nieco więcej. Co jednak nie zmienia mojej ogólnej oceny, że nowa powieść Harrisa przynosi ciekawą, autorską wersję powieści postapokaliptycznej z wyrazistym głównym bohaterem i akcją, która może jest nieśpieszna, ale przykuwająca uwagę.
Koniec końców – Harris po raz kolejny dał radę.