środa, 30 stycznia 2019

Kobieta, która wciąż przepraszała


Katarzyna Gacek, "W" jak morderstwo, Wydawnictwo Oficynka, Gdańsk 2018, s. 437.






      Stało się, co się kiedyś wreszcie stać musiało. Choć, moim zdaniem, szkoda że tak późno. Katarzyna Gacek napisała powieść sama a nie jako współautorka. W przypadku Gacek pisarska droga zatoczyła koło, bo ta prozaiczka i autorka scenariuszy wróciła do gatunku, od którego - wespół w zespół z Agnieszką Szczepańską - zaczęła pisarską przygodę, czyli do kryminału obyczajowego.

   
    "W" jak morderstwo nazwałbym klasyczną realizacją tego podgatunku. Akcja powieści rozgrywa się współcześnie w Podkowie Leśnej. Główna bohaterka a zarazem narratorka, trzydziestopięcioletnia Magda, która sama siebie określa jako "klasyczną kurę domową", podczas wieczornego spaceru ze zwariowanym psem odnajduje zwłoki zamordowanej kobiety. Już samo to sprawia, że interesuje się śledztwem, tym bardziej że dochodzenie prowadzi mąż jej przyjaciółki, policjant z komendy w Grodzisku. Zainteresowanie zmienia się nieledwie w obsesję, kiedy okazuje się, że zamordowana kobieta miała na szyi wisiorek, który należał do Weroniki, zaginionej lata temu przyjaciółki Magdy, której straty bohaterka nigdy nie przebolała.
    Gacek w warstwie kryminalnej zastosowała sprawdzony schemat -  kluczową rolę w wyjaśnieniu zbrodni odgrywa osoba, która formalnie nie uczestniczy w śledztwie. W powieści Gacek jest nią Magda, osoba nieco roztrzepana i zwariowana przez co wprowadza do dochodzenia trochę chaosu, ale też niebanalnych rozwiązań, które pozwalają na wyjaśnienie sprawy. Intryga "W" jak morderstwo nie jest nazbyt rozbudowa i skomplikowana, nie ma w niej nazbyt wielu pobocznych wątków, piętrowych zmyłek, odwracanych twistów. Określiłbym intrygę jako solidną, w której wszystko jest na miejscu, pasuje do siebie bez problemu. Inaczej rzecz ujmując, intryga kryminalna jest w powieści dobrze poukładana. Widać w niej po prostu rękę doświadczonej scenarzystki.
    Równie ważna jak kryminalna jest w powieści Gacek warstwa obyczajowa. Na plan pierwszy zdaje się wysuwać obraz wspólnoty zamieszkującej Podkowę Leśną. Jest to jedno z wielu niewielkich miast  aglomeracji warszawskiej - jednak dosyć osobne i osobliwe, przede wszystkim dlatego że mieszka tam wielu ludzi majętnych albo uprawiających wolne zawody, którzy tworzą społeczność mocno połączoną więzami przyjacielskimi czy towarzyskimi. Gacek bardzo udanie i ciekawie oddaje specyfikę i rytm życia w tej urokliwej mieścinie położonej wśród sosnowych lasów. Dla mnie jednak zdecydowanie najistotniejszy, a rzekłbym, że nawet kluczowy, jest inny wątek obyczajowy - relacji Magdy z mężem Tomkiem. Relacji jak najbardziej toksycznej. Magda jest kobietą niepewną siebie, o zaniżonej samoocenie, niezdolną do walki o swoje. Jest kobietą, która wszystkich ze wszystko przeprasza, typem "przepraszam, że żyję", co mają jej za złe przyjaciele. Wykorzystuje to bezwzględnie mąż, który, mimo iż Magda ma konkretny fach (jest lekarzem weterynarii), wpycha ją w rolę kury domowej. Magda ma zajmować się dziećmi, dbać, by w domu było czysto a obiad wjeżdżał na stół zaraz po powrocie męża z pracy. Ma po prostu robić, co Tomek jej każe, realizować jego, tradycjonalistycznie męską, wizję kobiety i żony. I oczywiście pod żadnym pozorem nie robić nic wbrew woli męża. W dyskursie publicznym wiele się już mówiło i mówi o przemocy wobec kobiet, rzadko jednak dotyka się problemu przedstawionego przez Gacek, zagadnienia subtelnej przemocy psychicznej. Tomek nie jest agresywny wobec Magdy, nie poniewiera żoną, jednak łamie jej charakter i zamyka w klatce własnych wymagań, odbierając zdolność samostanowienia. To też forma przemocy, moim zdaniem nawet okrutniejszej od fizycznej, ponieważ trudniej jest tego rodzaju przemocy dać odpór. Może nieco paradoksalnie, dopiero zderzenie bohaterki z namacalnym złem poza domem daje jej siłę do uporania się ze złem, które zalęgło się w jej domu.
    "W" jak morderstwo jest lekkim kryminałem o nielekkich sprawach. Lekkim ponieważ napisanym z polotem, stylistyczną potoczystością i sporą dawką inteligentnego humoru. O nielekkich sprawach, ponieważ Gacek pisze o poważnych problemach, jakimi są przemoc psychiczna wobec kobiet oraz zmaganie się z traumą po zaginięciu bliskiej osoby. Trochę wygląda to tak, jakby Gacek połączyła ogień z wodą. I przy tym się nie poparzyła! Autorka pozostaje w zdrowiu, myślę więc, że spokojnie może zacząć pisać kolejną część przygód Magdy, która już przestała być "klasyczną kurą domową".


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz